- 30
- lis
- 2013
Przeglądając oferty z używanym sprzętem foto, można odnieść wrażenie, że 3/4 sprzedanych rzeczy jest "legendarna", "unikatowa", "dla znawców *tematu*", itp. Uśmiech politawania wywołują u mnie np. barwne opisy radzieckich Zenitów (nazywanych "legendą fotografii"), rzekomo nieziemskich właściwości obiektywów dodawanych do nich (Heliosów 44M-x), czy też innych cudów będących obecnie niewiele wartymi śmieciami, ze zręcznie wykreowanym opisem i ceną ustawioną na absurdalnie wysokim poziomie. Oczywiście fakt, że Zenitem da się robić zdjęcia zasługuje na pochwały, ale żeby od razu legenda...? :)
Od rozważań o legendach naszła mnie ochota, żeby pofotografować czymś "legendarnym", a że akurat nie miałem pod ręką Zenita (tfu, tfu), musiał mi wystarczyć Pentax SMC 135mm/2.5 podpięty do Nex'a. Na dzisiejsze standardy obiektyw jest trochę ciężki, mały korpus Nex'a potęguje to wrażenie. Dodatkowo ustawianie ostrości/kadrowanie jest nieco utrudnione w związku z relatywnie dużą ogniskową (focus peeking nie jest dla mnie wystarczający, korzystam z powiększeń fragmentu kadru, na który chcę ustawić ostrość), ale przy odrobinie wprawy można to zrobić ze znacznie większą precyzją niż w wielu obiecnie produkowanych lustrzankach cyfrowych z pseudo-wizjerami, w których nic nie widać... no może poza drobinkami kurzu ;-).