- 30
- sty
- 2015
Typowa krakowska jesień - chłodna, mglista, a kolory na zdjęciach to zasługa postprodukcji :). Sesja z Joasią była okazją do zrobienia kilku zdjęć w jesiennych sceneriach, ale także do przetestowania w praktyce bezlusterkowca Fuji X-E1.
Aparat ma design kojarzący się ze starszymi dalmierzami i już sam wygląd wywołuje bardzo pozytywne odczucia. Duża ilość przycisków i pokręteł pozwala zapomnieć o przedzieraniu się przez menu, kiedy potrzebujemy szybko zmienić ustawienia. Wszystko co potrzebujemy mamy pod ręką, a właściwie pod palcami. Wizjer elektroniczny ma wysoką rozdzielczość, co sprawia że po podpięciu manualnych obiektywów można bez problemu, z dużą precyzją ustawić ostrość. Samo powiększanie kadru podczas ustawiania ostrości działa nieco ślamazarnie - po wykonaniu zdjęcia musimy chwilę odczekać zanim znów będziemy mogli powiększyć obraz w wizjerze. W Nex'ach nie ma takiego problemu. Ale jest to chyba jedyna wada (do której z resztą można się przyzwyczaić) aparatu jaką udało mi się znaleźć. Innym problemem, choć może nie podczas samego użytkowania, jest egzotyczna matryca, z której pliki RAW nie są obsługiwane przez wiele programów. Poza firmowym oprogramowaniem i płatnym Lightroom'em obecnie (i to od niedawna) można je wywołać w programach UfRaw oraz RawTherapee. Z czasem prawdopodobnie ta lista się powiększy.